niedziela, października 23, 2005

 

Przygotowania

Jestem w Afryce. Konkretnie w Akrze -- stolicy Ghany. Mam tu przez następne 11 tygodni prowadzić wykłady ze sztucznej inteligencji (to jedna z dzedzin informatyki) na prywatnym uniwersytecie Ashesi. Wszystko zaczęło się prawie dwa lata temu, gdy Alan Borning, jeden z wykładowców na moim wydziale w Seattle wrócił stąd i wysłał nam wszystkim email opisujący Ashesi oraz możliwości wyjazdu tutaj. Z ciekawości zacząłem się wypytywać. Alan szybko się znudził odpowiadaniem na moje pytania i przekazał moje emaile do Ashesi. Zanim się zorientowałem co i jak, dostałem stąd wiadomość z pytaniem jakich podręczników wymagam. Widocznie góra pytań ma takie same konsekwencje co formalne podanie o pracę. Jean i Dan (mój promotor) dali i zgodę na wyjazd i tak się wszystko zaczęło.

Zapakować się w jeden plecak nie było łatwo bo prosto stąd lecę w grudniu do Polski na Święta więc oprócz ciuchów na równik, musiałem też zapakować ubrania na zimę. Za to ze szczepieniami poszło łatwo bo po poprzednich wyjazdach brakowało mi tylko jednego prostego szczepienia. Tu dygresja dla Agnieszki W.: na malarię biorę Doxycycline. Mój sąsiad bierze Larium i ma omamy, czyli bardzo wyraziste sny. Dla niewtajemniczonych dodam, że Larium się bierze tylko raz na tydzień a Doxycycline codziennie ale Larium ma poważniejsze skutki uboczne: poza omamami, zwiększa też podatność na depresję, napady strachu, itp. Amerykańscy żołnierze w Iraku ponoć biorą Larium i to się na niektórych niedobrze odbija. Doxycycline, z kolei, u niektórych osób drastycznie zwiększa wrażliwość skóry na słońce, co w Afryce byłoby pewnym problemem. Ja, na szczęśćie, takich problemów nie mam.


Comments: Prześlij komentarz



<< Home

This page is powered by Blogger. Isn't yours?